31 maj 2013

I ♥ You. You ♥ Me (sesja narzeczeńska)


 Moi Drodzy,

      Miło mi jest pochwalić się naszą wykonaną niedawno sesją narzeczeńską. Było ciężko, zimno, komary, gęsta trawa, wspólne pozowanie, skrępowanie przed obiektywem i tylko godzina dziennego światła. Jednak daliśmy sobie radę i wyszło całkiem nieźle.

Dziękuję Marku za wytrwałość, a Tobie Alicjo za piękny efekt:)

Panna Młoda: Ja
Pan Młody: Marek
Fotograf: Alicja
Obróbka fachowa: Alicja P.
Obróbka zdjęć (niektórych): program online na chybił trafił:


przy okazji zapraszam na bloga Alicji  http://alicjapardej.blogspot.com/









 


I jeszcze kilka zdjęć:)





















28 maj 2013

Motyw przewodni wesela

        Śluby z motywem są teraz bardzo modne. Długo zastanawiałam się, co mogłoby być motywem naszego ślubu. Jakiś konkretny kolor, layout mojego bloga, nasze pasje, balony, kwiaty, motylki, drzewa... możliwości są nieograniczone. Postanowiłam jednak podejść do tego bardzo marketingowo i potraktować nasz ślub jako potencjalny brand. Poprosiłam zaprzyjaźnioną artystkę/grafika o pomoc i w konsekwencji powstało oryginalne i niepowtarzalne logo ślubne, magicznie połączone klamrą miłości. Nie będę Was dalej trzymać w niepewności, tylko po prostu zamieszam logo poniżej. Jesteście jednymi z pierwszych, którzy mają sposobności cieszyć nim swoje oczy.




22 maj 2013

Bryczka, kabriolet, tandem, a może balon? Czyli czym Młoda Para pojedzie do ślubu.

     Zacznijmy od tego, że mieszkanie Młodej Pary jest oddalone od bazyliki, w której będzie odbywał się ślub w odległości około 100 m. W zaistniałej sytuacji Pan Młody poprowadzi swoją przyszłą żonę do ołtarza na nogach, albo jak kto woli "z buta". Dodam tylko, że nie planujemy również amerykańskiego zwyczaju prowadzenia Młodej Panny do ołtarza przez ojca, zdecydowanie wolę iść  ramię w ramię z moim narzeczonym. Mój tato jest wspaniały, ale na prawdę nie rozumiem, po co miałby mnie prowadzić do ołtarza.

     Wracając do tematu samego dojazdu na wesele, które odbywa się w restauracji znacznie oddalonej od kościoła, zaczęliśmy się zastanawiać nad wyborem odpowiedniego pojazdu, który pomoże nam się  przetransportować. Dla gości zamówimy standardowy autobus (w wersji to and fro), a dla nas zastanawiamy się nad wypożyczeniem balonu, zakupem tandemu, przejażdżką bryczką lub Hammerem. 

    Wiem, że wypożyczanie drogich aut, na które nigdy nie byłoby nas stać, dojazdy białozdobionymi bryczkami, czy długimi limuzynami w cenie 1000 zł za godzinę, do tego bogate zdobienia kwiatów i tablice z napisem "Koniec wolności" są bardzo widowiskowe, jednak dla mnie co najmniej niezrozumiałe i śmieszne. Dlatego postanowiliśmy być wierni naszemu fordzikowi:)






Macie jakieś propozycje transportów ślubnych?


16 maj 2013

Studniówa do ślubu

      Miło mi Was poinformować, że pozostało 100 dni do ślubu Panny Młodej i Pana Młodego. W związku z czym, warto byłoby nakreślić, na jakim etapie przygotowań jesteśmy. Tylko się nie przestraszcie, z wszystkim damy radę!

  
Wedding planner na 100 dni przed ślubem


Sukienka Panny Młodej - druga przymiarka w czerwcu
Restauracja - zarezerwowany termin
Kościół i msza - zarezerwowany termin
Zaproszenia - maj (powoli się robią)
Winietki i zawieszki na wódkę (Maj)
Dokumenty do podpisania protokołu - (Koniec maja)
Świstek z urzędu - (Koniec maja)
Poradnia życia rodzinnego (Koniec maja)
Lista gości (Koniec maja)
Gadżety dekoracyjne (Czerwiec)
Fotograf (Spotkanie w czerwcu)
Obrączki (czerwiec)
Etap zapraszania gości (Czerwiec cały)
Program muzyczny na ślubie (Czerwiec/Lipiec)
Dodatki do stroju Panny Młodej - (Czerwiec/lipiec)
Strój Pana Młodego - (Lipiec)
Transport dla gości (Lipiec)
 Miejsca hotelowe dla gości (Lipiec)
Menu (Lipiec)
Transport dla Młodej Pary (Sierpień)
Bukiet (Sierpień)
 Ustawienia gości przy stołach (Sierpień)
Salon piękności (Sierpień)
Alkohol (RODZICE:))
Tort (Rodzice)
Podróż poślubna (???)
Oprawa muzyczna w kościele (P&M)
Plan wieczorów Panieńskiego i Kawalerskiego (Zadanie świadków)

I jak, podoba Wam się nasz plan? Może macie jakieś sugestie, opinie, propozycje?
Będę bardzo wdzięczna!






 

 




15 maj 2013

Matriarchat i patriarchat, czyli kto ma władzę w domu

   Każdy dom potrzebuje głowy i szyi, którą tą głową kręci. Mieszkamy ze sobą już 14 miesięcy, więc uznaję nas za pełnoprawny dom i postanowiłam przeprowadzić analizę władzy w relacji Pana Młodego i Panny Młodej. Pod lupę wzięłam kilka typowych, domowych sytuacji.


Sytuacja I: Portfel czyli kto w domu trzyma kasę?


    Należy zacząć od tego, że w domu kasy zazwyczaj nie ma. Dyplomowanemu socjologowi, w dobie wyżu socjologicznych absolwentów, pieniądze z kieszeni nie wypadają. Z kolei ciężko zarobione pieniądze Pana Młodego są ostatnio skrupulatnie wydawane na nadciągające przedsięwzięcie.
     
   Więcej kasy wydaję oczywiście Panna Młoda, na swoje niezliczone potrzeby wszelkiej maści. Pan Młody nie jest wymagający. Jeśli w domu jest świeży chleb, raz na miesiąc CocaCola, a na głowie dopasowana bejsbolówka, to niczego więcej nie trzeba (chwała za takiego męża)! 

   Poza tym, raz na trzy tygodnie robimy wypad na miasto, zaczynając od kolacji, a kończąc gdzieś
w nocnym pubie, wydając całą zawartość portfela. Następnego dnia, każdy chętnie oddaje drugiemu władzę nad portfelem do przyszłej wypłaty:)

 

Sytuacja II: Kuchnia czyli kto odpowiada za stan lodówki?


  Rzeczą naturalną jest, że za stan lodówki w domu odpowiada baba. Nie mam w tej kwestii poglądów feministycznych i nawet bardzo mi to odpowiada. Pomimo tego, że Pan Młody nie jest ze mnie do końca zadowolony, ponoć nie jestem idealną gospodynią domową, to jednak stwierdzam kategorycznie, że to właśnie Panna Młoda jest szefową w Kuchni.

   Królują u nas przede wszystkim dania wegetariańskie. Zanim zaczniecie współczuć biednemu mięsożercy, któremu przyszło ze mną dzielić mieszkanie. Wyjaśniam, że podobno moja kuchnia jest bardzo konkurencyjna. Mam na to co najmniej dwóch i co najwyżej dwóch świadków, Pana Młodego i Panią świadkową. Może to niewiele, ale mi wystarcza.

Sytuacja III: Kłótnia czyli kto pierwszy mówi przepraszam?

   Nie będę owijać w bawełnę zazwyczaj pierwsze przepraszam pada z ust Pana Młodego i za to go właśnie tak bardzo kocham. Moich przeprosin na przestrzeni tych prawie siedmiu lat można by zliczyć na placach jednej ręki (jestem okropna). Jestem pod tym względem bardzo uparta, a ostatnio nawet  lekko zwariowana. Co ten stres przedślubny robi z człowiekiem, ze spokojnej i cichej dziewczyny, przeradzam się czasem w istną bridezillę. PRZEPRASZAM, co złego to nie ja.



Sytuacja IV: Samochód  czyli kto jest lepszym kierowcą?

   Chociaż bardzo bym chciała, tutaj nie mam żadnych argumentów przemawiających za Panną Młodą. Brak jakiejkolwiek umiejętności parkowania, podróżowanie tylko po mieście i okolicznych wioskach, zero orientacji w terenie i małe stłuczki, wyznaczają pomiędzy nami ogromną przepaść motoryzacyjną.

    W naszym samochodzie władza absolutna jest w rękach Pana Młodego. To on decyduje o wszelkich naprawach, zmianach, podróżach i podziale samochodu. To on jest również odpowiedzialny za uzupełnianie płynów napędowych. Ja tylko czasami sprawdzam stan oleju w śliniku, ale na tym moje ingerencje w nasz wspólny środek transportu się kończą.


Sytuacja V: Łazienka czyli kto więcej czasu spędza przed lustrem?

    Na szczęście mamy w domu dwie łazienki. W obydwu spędzam średnio 100% więcej czasu niż Pan Młody.W obydwu są duże lustra i do każdego z nich roszczę sobie prawo, szczególnie, że to ja zazwyczaj dbam o ich estetykę. Zatem większość funkcjonalnych pomieszczeń w domu należy do mnie, łazienki, kuchnia i lepsza część szafy. Pozostaje jeszcze sypialnia, ale o tym pisze trochę niżej.


Sytuacja VI: Sklep czyli, kto ma dłuższą listę zakupów?

   Moja lista jest zazwyczaj dłuższa, a lista Pana Młodego jest zazwyczaj dziwniejsza. Jemu potrzebne są rolki z materiałem do drukowania, pilniki, narzędzia, wkręty i wykręty i inne ustrojstwa. Ja zwyczajnie potrzebuję kosmetyków, odzieży i grejpfrutów na śniadanie. W sklepie rządzę oczywiście ja, bez względu na to, czy jest to sklep odzieżowy, spożywczy, z wyposażeniem wnętrz, czy  papierniczy. Kasą dysponuje zazwyczaj Pan Młody, więc moje rządzenie jest uzależnione od jego decyzji:)


Sytuacja II: Sypialnia czyli kto ustala reguły?

   Moi drodzy, nie będę ukrywać, że sypialnia jest naszym ulubionym miejscem, istnym centrum domowego relaksu. Obaj uwielbiamy jak po całym dniu nagonki i szaleństwa obowiązków, możemy wyłożyć się na naszych 140 cm w pozycji leżącej. Uwielbiam To!  A co do reguł, Moi Drodzy, nie mam nic przeciwko, żeby ustalał je Pan Młody. 


Sytuacja: Kino czyli kto wybiera film?

   Jeśli chodzi o wybór pozycji filmowych, to w przypadku kina nikt z nas nie może pochwalić się większą władzą. Gdy jednak decydujemy się na film w warunkach domowych, to pozostaje tylko jedna zasada (moja zasada) żadnych horrorów!

   Zazwyczaj sytuacja wygląda jednak tak, że godzinę szukamy filmu na youtube, następną godzinę czytamy opisy na Filmwebie, potem przygotowujemy miejsce do siedzenie lub leżenia. Na koniec załączamy film i do pięciu minut, każdy z nas słodko śpi.

   Kto ma zatem władzę w naszym domu? Myślę, że jak przystało na porządną, nowoczesną rodzinę, głowę w domu reprezentuję Pan Młody. Ja bezapelacyjnie pełnię rolę szyi, która tą głową kręci. Nic na przestrzeni wieków się nie zmienia, to baby rządzą światem.


  


     

12 maj 2013

Magda piosenkarka

      Kawiarenki, Windą do nieba, Cudownych rodziców mam, Konik na biegunach, Jedzie pociąg z daleka, Małgośka. Hiciory Weselne sprzed 20 lat, uwierzcie, że nadal królują w repertuarach polskich wykonawców. Nauczyłam się już, że wesele to pasmo kompromisów pokoleniowych, między dziećmi i rodzicami, ale piosenek Facet to świnia oraz Jesteś szalona mój wskaźnik tolerancji nie wytrzyma.

   Wczoraj spotkaliśmy się z przedstawicielką naszej kapeli, Magdą z Mohito Band  (http://www.mohito-band.pl/). Spotkanie wymagało poprzedniego przygotowania się pod względem repertuaru, planu wesela, pomysłu na pierwszy taniec oraz wyboru konkursów. Pan Młody jak zawsze zabiegany i niedysponujący wolnym czasem, zlecił mi całe przedsięwzięcie. W czwartek, prosto po pracy zasiadłam do komputera i zaczęłam gruntowne przygotowanie, przesłuchałam wszystkie piosenki, wspaniale się przy tym bawiąc. Repertuarowa lista została skrócona do minimum, wykreśliłam większość polskich hiciorów weselnych i zostawiłam tylko akceptowalne numery. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, lista piosenek angielskojęzycznych była zadowalająca i sprawiła mi nietuzinkowy wieczór. Może nie będzie dla Was zaskoczeniem, jak napiszę, że cały wieczór spędziłam z szczotką przed lustrem, zmagając się z przebojami wszech czasów. Biorąc pod uwagę mój talent muzyczny, aż współczuję sąsiadom. 

       Zapowiadało się bardzo ciekawie, jednak pozostało mi jeszcze zjednanie przychylności Pana Młodego. Mam jednak na niego sprawdzone sposoby, które nigdy mnie nie zawodzą (tak, tak Maru!). Wspólne kołysanie biodrami do Lambady (Lambada Kaoma) zagwarantowało mi stuprocentowe potwierdzenie listy repertuarowej. (Proponuję wypróbować technikę na własnych narzeczonych, chłopach, mężach.) Tym sposobem byliśmy gotowi na spotkanie z Mohito, więc ruszyliśmy dumnie w stronę Wrocławia.



      Niestety wykreślenie połowy polskiego repertuaru oraz nieznajomość godziny naszego ślubu przez Pana Młodego, któremu w głowie ciągle jeszcze wirowała Lambada, okazało się dla Magdy co najmniej zabawne. Zapomnieliśmy również zapoznać się z treścią umowy, zapisać adres restauracji oraz przygotować plan całej imprezy, ale któż by się tym przejmował na trzy miesiące przed weselem.

    Spotkanie było bardzo zabawne, Magda zaliczyła nas do par z tych bardziej wyluzowanych.  Ona sama, też nam się bardzo spodobała. Nasza wizja wesela okazała się spójna, więc z przyjemnością podpisaliśmy umowę. Kolejny wielki krok za nami, a ślub Pana Młodego i Panny młodej za 104 dni!



Ślub za 104 dni!


9 maj 2013

Pierwsi honorowi goście

   Udało się zrealizować pierwsze zaproszenia na ślub, teraz już na prawdę nie ma odwrotu. Oczywiście jak większość rzeczy związanych z naszym ślubem, nawet zaproszenia wyszły jakoś na opak i nasi pierwsi honorowi goście, zostali zaporszeni na słowo. Projekt zaproszeń wykonywany przez trzech utalentowanych grafików, czyt. Pannę Młodą, Pana Młodego i Panią Świadkową wylądował w kuchennym koszu.








     Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, czasu praktycznie już nie ma, a nasze zaproszenia wymagają natychmiastowego zaistnienia! Faktem jest, że pośród potencjalnych gości, są tacy, którzy już od dawien dawna czują się zaproszeni, jednak pozostali zapewne ucieszą się na widok pięknie skomponowanych kartoników, zachęcających do hucznych zabaw weselnych. W naszych zamysłach kotłują się jakieś tam  wizje zaproszeń, jednak nikt nie kwapi się, żeby je zaprojektować.
            
Szukałam inspiracji w internecie, bo nie wyobrażam sobie żeby kupić zaproszenia w Empiku, czy na poczcie i znalazłam wspaniałego bloga (http://projektslub.blogspot.com). Jestem nim tak bardzo zachwycona, że nawet zastanawiam się nad zakupem zaproszeń realizowanych za pośrednictwem Projekt ŚLUB.  Zachęcam Was do prześledzenia bloga, bo jest po prostu wyjątkowy. A ja ze swej strony obiecuję, że już niebawem podzielić się z Wami projektem naszych, osobistych zaproszeń. 



      A co do pierwszych zaproszonych gości,  pomimo braku zaproszeń, wyrazili chęć udziału w najważniejszym dniu naszego życia. Za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni i bardzo dziękujemy za bajeczny tydzień na wyspie!