19 wrz 2013

Honeymoon

     Choć już prawie minął miesiąc od naszego ślubu, ciężko tak szybko o nim zapomnieć. W końcu przygotowania pochłonęły mnie bez reszty przez ostatnie kilka miesięcy. W dzień po ślubie powiedziałam żonie brata mojego męża (?), że więcej bym się na tak szalony dzień nie zdecydowała. Dziś cofam te słowa, przygotowania, blog, suknia ślubna, winietki, ślub i wesele - mogłabym robić to zawodowo. Może ktoś z Was planuje w przyszłości ślub i potrzebuje pomocy w organizacji?

     Zwieńczeniem każdego ślubu i wesela powinna być podróż poślubna, na której młodzi delektują się nową sytuacją i odpoczywają po całym przedsięwzięciu. My do końca czekaliśmy z decyzją o wyjeździe, wszystko uzależnione było od hojności kopert weselnych (okrutne wyznanie, ale przed Wami mogę się przyznać). Kiedy w noc po naszym ślubie wszyscy goście szczęśliwie zasiedli do weselnego autobusu, ja wraz z moim mężem odprawiliśmy sobie after party, na którym skrupulatnie przeanalizowaliśmy nasze możliwości wyjazdowe. 


   


   W poniedziałek wieczorem odwiedziliśmy pierwsze przypadkowe biuro podróży Exim Tours, umiejscowione po dawnym sklepie z rajstopami. Znawcy wycieczek z biurami podróży pewnie teraz łapią się za głowę, ale my postanowiliśmy pozostać ufni. W biurze panował chaos, nie działał internet, pracownicy nie potrafili spisać prawidłowo naszych danych, dochodziła  godzina 19.00, jednak nas kusiła 11 dniowa wycieczka na Cypr i postanowiliśmy nie zwracać uwagi na czynniki demotywujące. 

    Dobrze zrobiliśmy, bo już następnego dnia, a raczej nocy, ponieważ była godzina 3.00 pakowaliśmy walizki do samochodu, a o 13.00 byliśmy na lotnisku w Ercan. Dopiero na miejscu dostrzegliśmy, że dotarliśmy na Cypr po tureckiej stronie, gdzie na każdym miejscu witały nas powiewające tureckie flagi i stacje wojskowe.

    Nasz hotel o zabawnej nazwie LAPHETOS znajdował się w miejscowości Lapta, w której wprawdzie niewiele było do roboty, ze względu na przesyt hoteli i niczego poza tym, ale było tam również morze, Morze Śródziemne, które rewanżuje wszystkie niedogodności. 

   Morze Śródziemne jest czyste, ma 25 stopni, a nad nim nieustannie świeci gorące słońce, zatem czuliśmy się jak w raju. Nasz raj dodatkowo uwieńczyła cypryjska, wyśmienita kuchnia, alkohol w cenie, wypożyczony samochód i sporty wodne. I jak tu teraz wrócić do szarej, jesiennej rzeczywistości?!













Wakacje do zobaczenia za rok :)


11 wrz 2013

Back to reality MR and MRS SZOZDA

  

    Jakieś dwa i pół tygodnia temu w naszym domu panował wielki chaos, a za oknami świeciło 30 stopniowe słońce. Dziś mamy już pełną jesienną, deszczową pogodę, na moim kuchennym blacie dalej leżą weselne kartki. 

  Nasz ślub był cudowny, a wesele wprost idealne, ciągle wracamy wspomnieniami do tego jakże ważnego dla nas dnia. Obaj stwierdziliśmy, że nigdy wcześniej nie byliśmy na tak udanym weselu i ślubie. Myślę, że urok najważniejszego dnia w życiu zupełnie nas opanował. Stres był minimalny, szaleństwo i tempo ogromne, życzenia gości bardzo miłe, a muzyka na poziomie. Już po imprezie słyszeliśmy wiele miłych słów, pochwał, radosnych wspomnień, co dodatkowo czyni ten dzień idealnym.

   Chciałam Wam wszystkim podziękować, za Waszą obecność, za to, że tak pięknie wyglądaliście, za Wasze prezenty, Wasz uśmiech, za to, że tak fajnie się bawiliście. Według mnie było to idealne wesele i to głównie dzięki Wam, więc jeszcze raz bardzo dziękuję już jako Pani Ewa Szozda. I na koniec kilka zdjęć przygotowanych przez moje fotografki Kasię i Alicję.