24 sie 2013

24 sierpnia 2013 - nastał dzień zero

Już dziś nasz wielki dzień, zaczynamy o godzinie 12.00 w Bazylice.






Bądźcie czujni!

WIELKIE DZIĘKI!

Moi drodzy,
 
    Nasz ślub już jutro, w związku z czym chciałam podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że dzisiaj ze spokojem oczekuję na tę ważną chwilę. W przeddzień naszego ślubu chce podziękować osobom, które pomogły mi w przygotowaniach i dzieliły się swoim talentem, pomocą, zaangażowaniem i otwartością. 

   Z całego serca chciałabym podziękować Ewelinie za zakup wymarzonych butów i wysyłkę kontynentalną. Następnie chciałabym podziękować Sylwii za przygotowane zaproszeń. Bardzo dziękuję Alicji za piękne zdjęcia i zaangażowanie w przedsięwzięcia fotograficzne. Dziękuję również Kasi za bukiet ślubny, Pani Joli za stworzenie dla mnie wymarzonej sukienki, a wszystkim koleżankom za dobre rady i wsparcie psychiczne. Dziękuję Pauli za niezapomniane wrażenia na wieczorze panieńskim, Piotrkowi za przygotowanie wieczoru dla Pana Młodego. Moim i Marka rodzicom za finansową oprawę wesela i za to, że zawsze możemy na Was liczyć. Pawłowi i Mirce za przygotowanie oprawy muzycznej. Dorocie i Michałowi za przyjazd, pomimo trudnych warunków na polskich drogach. Agacie i Szafie za lata przyjaźni. Ani i Alicji za to, że po prostu są.

    Oczywiście nie zapominam o moich obserwatorach, bez których nie byłoby wzrastających statystyk na moim blogu. Wiem, że nie mam talentu pisarskiego, a liczba odsłon i tak pnie się ku górze, to wszystko dzięki Wam. Ogromne podziękowania dla Was wszystkich!

    Na koniec chciałabym podziękować Markowi za to, że pewnego zimowego wieczoru postanowił mi się przedstawić. Gdyby nie on mój blog nigdy by nie powstał:)

22 sie 2013

"Something Old, Something New, Something Borrowed, Something Blue, and a Sixpence in your Shoe"




















 "Something Old, Something New, Something Borrowed, Something Blue, and
a Sixpence in your Shoe" 

Nie mam nic starego, nie mam nic pożyczonego, nie mam nic niebieskiego i tym bardziej nie mam sześciopensówki. Na szczęście to nie polska tradycja, więc nic złego mi nie grozi:)




21 sie 2013

Honeymoon

   Podróż poślubna jest miłym akcentem całego przedsięwzięcia ślubnego. Przygotowania do ślubu dają w kość, szczególnie na ostatnim etapie, kiedy chciałoby się wyciszyć i skupić na duchowej sferze ślubu, a tu co rusz wyskakują nowe zadania. Kiedy wesele się zbliża, a atmosfera zaczyna robić się napięta, świadomość poślubnych wakacji jest zbawienna. Młode pary poszukują miejsc oryginalnych, tropikalnych i romantycznych, gdzie będzie można było odpocząć, napajając się miłością. Jedni wybierają morze, inni zakątki na wyspach, jeszcze inni wolą wypad w góry, czy romantyczne miasto. 




   A jak wygląda sprawa u nas? Dość nietypowo, mianowicie ślub już za 3 dni, atmosfera nie wiedzieć czemu faktycznie zaczyna być napięta i to głownie w domach rodzinnych, a nasza podróż poślubna pozostaje bliżej niezidentyfikowana. Tak na prawdę pomysłów mamy wiele, ale nie przekładają się one na ilość zer na naszych kontach. Wesela jest jak krowa, wydojona do ostatniej kropli mleka. Oszczędności poszły w dal, a nasza nowa firma potrzebuje coraz więcej uwagi ( korzystając z okazji zapraszam na stronę: www.egzampler.pl). W związku z czym, wakacje poślubne spędzimy tam, gdzie nas koperty prezentowe wywiozą. Nie ważne gdzie, ważne z kim, dlatego właśnie nasza podróż poślubna, nawet pod namiotem i tak będzie wyjątkowa!


Z Markiem na koniec świata!




PS. Wpisy coraz krótsze, bo i czasu coraz mniej!

20 sie 2013

Przeciwdziałanie weselnemu chaosowi czyli podpowiedzi kto gdzie siedzi

     Zapewne każdemu z Was zdarzyło być na weselu, na którym goście siadali przy stołach byle jak. Zapewne każdy z Was był też na takim weselu, na którym organizatorzy trafnie zastosowali winietki. Waszym zdaniem, na którym weselu było lepiej, tym z winietkami, cz bez? 




   Winietki pomagają sprawnie usadzić gości weselnych, tak żeby kuzyn Bolek nie wylądował obok Dziadka Tadka, a mała Anka pomiędzy wujkiem Jankiem, a stryjkiem Frankiem. Przyznacie, że o wiele milej spędza się uroczystość weselną pośród bardziej znanych nam osób. Wesele ma oczywiście służyć integracji rodów Panny Młodej i Pana Młodego, ale wymieszanie gości mimo wszystko temu nie sprzyja.

   Kiedy nie ma winietek, goście narażeni są na stres, kobiety obawiają się usadzenia wśród mniej lubianej części rodziny, mężczyźni wśród niepijących ciotek. Matki martwią się o usadzenie dzieci, a babcie o miejsca dla swoich dziadków. Winietki rozwiązują problem, pozwalając gościom ze spokojem delektować się weselnym dniem wśród najbliższych.

    Dla nas usadzenie 104 gości (ostatecznie tylu się zebrało) jest trudnym zadaniem ale obiecujemy, iż dokonamy wszelkich starań, aby usadzić Was jak najlepiej.  A gdyby coś było nie tak radzimy zaprzyjaźnić się z sąsiadami:)

Jest wódka - będzie impreza

   Kupiliśmy wódkę! Wiem, wiem, trochę późno, ale lepiej późno niż ..trzeźwe wesele. Wódkę kupiliśmy drogą internetową w jednej z rybnickich hurtowni. Zostaliśmy skuszeni niską ceną, szerokim asortymentem i UWAGA dowozem zamówionego alkoholu pod sam dom! Czyż to nie wspaniałe i nowoczesne rozwiązanie, jednego dnia zamawiasz alkohol, drugiego dowożą Ci go pod drzwi i to bez wychodzenia z domu! Brawo Alkadis 10 punktów za pomysłowość.


   Wódka jest ważnym elementem wesela, podobno dopiero po zakupie wódki można uznać, że wesele faktycznie się odbędzie. Bez wódki, brudzia i "kto się w styczniu urodził" praktycznie wesele nie ma prawa się odbyć. Do ślubu potrzeba Panny Młodej i Młodego Pana, na weselu musi być wódka i nie ma co polemizować. Nawet dla mnie, osoby która z wódką nie jest za pan brat, jest to  sprawa oczywista. 

  Pan Młody spośród dużego wachlarza marek alkoholowych wybrał bardzo ciekawy typ. Ja na sprawie się nie znam, ale cenię jego wybór przede wszystkim  za design. Myślę, że wódka świetnie wpiszę się w stylizację naszego ślubu. 

   Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zaprosić Was do obfitego delektowania się i upajania naszą weselną wódką. Zaznaczam, że taka okazja zdarzy się tylko raz, a więc Moi Drodzy życzę upojnego wesela! 

Na zachętę coś śmiesznego --> LINK

18 sie 2013

Panie władzo gdzie się zapodział rowerek wodny? Czyli wieczór kawalerski starcie ostateczne.

   Wczorajszego wieczoru odbył się kawalerski Pana Młodego. Oczywiście mnie tam nie było, oczywiście nic nie wiem, na szczęście wszyscy żyją.  Podobno był jakiś spływ, podobno knajpa z hamburgerami, ognisko nad stawem, litrowe wódki i cała gama kreatywnych męskich rozrywek. 







   Wieczór kawalerski rozpoczął się już od godziny 8.30 w sobotę kiedy Pan Młody i jego wierny świadek wybrali się do supermarketu na zakupy. Lista zakupów obejmowała następująco: 40 kiełbas, kilka (lub kilkanaście) litrowych wódek, ziemniaki, chleb, soki owocowe, kubeczki i tacki. Trzeba przyznać, bardzo wyszukane menu, istna kwintesencja męskiej wyobraźni kulinarnej. 

  Następnie chłopcy wybrali się na spływ kajakami po rzece w Rudach (tutaj już nie było mi do śmiechu, bo prawdziwie im tego zazdrościłam). Na szczęście pomimo przygód i podtopień oraz kolejnej straty w spodniach nikomu nic się nie stało. Zwieńczeniem wieczoru było ognisko w ośrodku wodnym w Stodołach. 


   Co działo się dalej, żoden nie wiy! Pana Młodego odebrałam o 3.45 spod chwałęcickiego kościoła, świadek z tajemniczą siatką wrócił do domu, goście się rozproszyli, a rowerek wodny ostatecznie wrócił na swoje miejsce. Tym samym Moi Drodzy jesteśmy już po wieczorze panieński i kawalerskim i bezpowrotnie możemy zmierzać ku sakramentalnemu TAK!

14 sie 2013

Kościół na bogato

      Nie myślałam o strojeniu kościoła, nie czułam, żeby było mi to potrzebne, jednak w dniu, w którym odbywać się będzie mój ślub, ślubować będzie też inna Panna Młoda. Panna Magdalena postanowiła świątynię ustroić, w związku z czym pewnego letniego popołudnia wykonała do mnie telefon z propozycją. 

      Propozycja dotyczyła złączenia sił we wspólnym ustrajaniu kościoła. Nie chodzi tutaj broń Boże o dekorowanie kościoła przez Panny Młode w dniu ślubu. Już sobie wyobrażam, jak w kieckach biegamy po kościele z kwiatami i wstążeczkami i kleimy serduszka na ławki. Chodzi o wspólne wynajęcie firmy zewnętrznej. Na szczęście Panna Magdalena miała już swoje typy, na szczęście florystka była elastyczna, na szczęście przyszłe Panny Młode dogadały się w 10 minut.

     Przystrojenie będzie bardzo skromne, uważam, że nie ma sensu zbytnio przesadzać, w końcu Bazylika już sama w sobie jest ciekawa wizualnie. Zdecydowałyśmy się na białe kolory, które będą pasowały do naszych białych bukietów ślubnych. Poza tym skromnie udekorowanie krzeseł i ławek dla gości.  Ku zdziwieniu florystki nastawionej na ciężką batalię rozkapryszonych Panien Młodych byłyśmy de facto bardzo zgodne.   

     Ustalenia z Panną Magdaleną przebiegały szybko i bezkonfliktowo, czyżby to miało wróżyć powodzeniu w tym wspaniałym dniu? Jestem pewna, że właśnie tak, zatem Moi Drodzy będzie dobrze!





Śląskiej tradycji stało się zadość - rozwieźliśmy kołacz weselny

     Jak tradycja śląska nakazuje, rodziny Państwa Młodych przed weselem obdarowują gości i bliskich kołaczem. Ze względu na to, że rodzina Panny Młodej jest bardzo śląska i kultywuje śląskie tradycję, wczoraj pakowaliśmy i rozwoziliśmy świeży i jeszcze ciepły kołacz z serem i makiem.





     Kołacza było dość sporo, ale ekipa przygotowująca w składzie: 
Gabi - kołaczowe BHP
Świadkowa - odpowiedzialność za design
Panna Młoda - wydzielanie kawałków
Ania i Alice - wyjadaczki cukru pudru
Michał - kierowca-rozwoziciel 
 poradziła sobie sprawnie i szybko. Kołacz upieczono do godziny 14.00. Kawałki udekorowaliśmy do 18.00, a o 20.00 wszyscy obdarowani smacznie zajadali. 





Grunt to dobra współpraca





Życzymy smacznego!


Wysoka temperatura ślubu

Rozpoczęłam proces śledzenia prognozy pogody. 

Jakie są rokowania na dzień 24 sierpnia?

Na razie ma być ciepło i oby tak właśnie było!






9 sie 2013

Odpowiedni prezent dla Pary Młodej

   Nie jestem zwolenniczką listy prezentów. Tego typu list kojarzą mi się z równaniem ślubu z czystym biznesem. Tłumaczenie, że listy takie mają zapobiec dublowaniu się prezentów są wprawdzie sensowne, ale do mnie nie przemawiają. Najwidoczniej w tej kwestii jestem bardzo staroświecka. 

   Na pytanie co chcielibyśmy dostać najczęściej odpowiadamy, że nie wiemy.  Faktycznie jest tak, że nie wiemy co tak na prawdę mogłoby się nam przydać. To znaczy jest mnóstwo takich rzeczy, ale nie mam sumienia mówić moim gościom, że przydałoby nam się to czy tamto, bo nie chciałbym stawiać kogoś w niezręcznej sytuacji. 

  Dlatego jeśli zastanawiacie się czy coś nam w ogóle dać i co mogłoby to być, to niestety nie ułatwimy Wam zadania i absolutnie nie damy Wam nawet małej podpowiedzi. Wszelkie prezenty będą dla nas wielką radością, a jeśli kogoś nie stać to nie martwcie się Wasz uśmiech i dobra zabawa na weselu na prawdę będzie dla nas wystarczająca. 



PS. Tylko jedna prośba, nie uszczęśliwiajcie nas ozdobami domowymi. Panują u nas tak pstrokate kolory, że każdy dodatkowy gadżet to przekleństwo dla moich oczu:)

7 sie 2013

666 wieczór panieński (vol.1)


  Wydarzenie: Ostateczna Wiksa Wieczór Panieński 2013
Miejsce: Górki Wielkie
Czas: Sobota godz. 18.00 
Data: 3 sierpnia 
Zakończenie wydarzenia: Niedziela godz. 18.00 (długi after party)
W rolach głównych wystąpiły:



Barbara Śpioch




Katarzyna Muffinek




Renata Tancerka




Dominika (Szafa) Malibu-Drin



Paulina Master-Kanapka


 


 Alicja Skomplikowany Aparat




 oraz 
Panna Młoda w białym kapeluszu

  



Jak przystało na każdy porządny wieczór panieński alkohol lał się strumieniami...


  



Imprezę rozkręciły kolorowe drinki....



  



Praktykowałyśmy piesze wycieczki górskie...



 


Pozowałyśmy do zdjęć fotoreporterów...







Poszukiwałyśmy ukrytych w rzece striptizerów...

 




Bawiłyśmy się na wolnym powietrzu....





Degustowałyśmy się kanapkowym cateringiem....

 



Organizowałyśmy zabawy na wodzie...





Szalałyśmy na festynie...




Miałyśmy chwile rozmyślań...

 


... i chwile złości...




Kasia dalej piła...




Były gry i zabawy...




Elegancki prezent...




Pozdrowienia dla zainteresowanych sąsiadów...
 



Trochę sportu...




Nieudane grupowe zdjęcie...




Poranny chillout...




oraz After party na tarasie (tematyka bardzo zróżnicowana)...



Jeszcze raz wielkie dzięki, jesteście wspaniałe, nietuzinkowe, szalone i oryginalne! 
 
 
Widzimy się na weselu!


Ostateczna liczba gości 98

   Nie pobiliśmy setki, a miało być tak obficie! Wszystkim tym, którzy zaszczycą nas swoją obecnością bardzo dziękujemy. A tym, którzy z uwagi na czynniki od nich niezależne, nie mogą być obecni życzymy wiele szczęścia i obiecujemy wznieść za Was toast!

PS. A z Wami Szodami wesele urządzimy już w grudniu!

Menu weselne

    Dziś nadszedł dzień, w którym wybieraliśmy menu weselne. Dzień rozpoczął się standardowo, wyszło słońce, temperatura sięgnęła 35 stopni Celsjusza, ludzie pocili się obficie i przeklinali niekończący się upał. W tym jakże tropikalnym dniu przyszło nam załatwić aż trzy istotne sprawy przedweselne. 

    Po pierwsze zaklepałam ostatecznie mszę i dowiedziałam się ile kosztuje ślub w Bazylice. Moi drodzy opcja "co łaska" już dawno odeszła do lamusa udostępniając miejsca standardowemu wykazowi usług kościelnych, według którego udzielenie sakramentu małżeńskiego wynosi 500 zł. Poważna sprawa to i drogi sakrament. Mina mi zrzedła, szczena opadła, oczy wyszły z orbit, kiedy Pani z kancelarii bez skrupułów poinformowała mnie o wysokości opłaty. Zastanawiam się skąd taka cena, do czego ją odnieść i co w sytuacji, kiedy kogoś po prost nie stać, jednak jak już pisałam wcześniej magiczne słowo ŚLUB podbija każdą cenę, nawet w kościele.





    Następnym ważnym wydarzeniem była ostatnia przymiarka sukni ślubnej. Tym razem towarzyszyła mi Szafa i bardzo się cieszę, że to właśnie ona mi towarzyszyła. Salon sukien ślubnych oddalony jest od mojego domu o jakieś 15 minut na piechotę, więc zanim tam doszłam byłam już całkiem odurzona słońcem (upał, upał, upał). W salonie panował tłok, ktoś przymierzał sukienki, ktoś oglądał dodatki, ktoś komentował wygląd przyszłych Panien Młodych, a my z Dominiką mając chwilę czasu postanowiłyśmy przeglądnąć katalogi.

    Obie uznałyśmy, że moda ślubna jest totalnie odjechana i każdy projektant takowych sukien musi mieć nierówno pod sufitem. Suknie wyszywane złotem, koralikami, srebrem, koronką, różami, zawijasami, warstwami. Tak jakby miarą udanego ślubu i szczęścia pary młodej miała być wielkość i przepych sukienki ślubnej. Było nam bardzo wesoło, tym bardziej, jak Pani Jola (pracownica salonu) wniosła do przymierzalni mały woreczek, w którym chowała się moja prosta i skromna sukieneczka. Jest tak prosta i tak banalna, że aż nie pasuje do całej otoczki ślubnej.

   Najważniejszy dla mnie był jednak błysk w oku mojej koleżanki, kiedy spojrzała na mnie w przymierzalni. Jej zadowolenie, a nawet zachwycenie utwierdziły mnie, że był to bardzo dobry wybór. Dodatkowo byłyśmy zgodne, co do dodatków, butów i fryzury, więc tym bardziej cieszę się, że to właśnie Szafa mi dziś towarzyszyła.






   Ostatnim ważnym, a może i najważniejszym wydarzeniem dzisiejszego dnia była wizyta w restauracji. Dla niektórych pierwsza, więc tym bardziej stresująca, dla niektórych już któraś z kolei. Przypominam, że mój brat kilka lat wstecz również miał wesele w Finezji. Pierwsze kilka minut uświadomiło mi, że właściciel restauracji przebył już wiele takich spotkań i jest w stanie poradzić sobie z szalonymi mamuśkami Państwa Młodych. Nasze Mamy były przygotowane, zabrały ze sobą propozycje menu, umowę, zestawy pytań i bojowe nastawienie. Ojców na szczęście nie było, dla nich pozostawiamy decyzję w sprawi wódki weselnej.






   Propozycja menu była przebogata, więc udało nam się wybrać i te bardziej śląskie dania, typu kluski i czerwona kapusta, jak i coś bardziej dietetycznego dla wybrednych podniebień. W związku z tym, że na sali będą również wegetarianie i to nie tylko w postaci Panny Młodej, udało nam się również wybrać kilka pozycji bezmięsnych. A do tego barek z piwem i alkoholami, biały tort w czterech smakach, weselna kopa i szampan na powitanie.

   Na szczęście przy każdym daniu widniał napis "3 lub 5 do wyboru"  Nie chcę wiedzieć, co mogłoby być w sytuacji "1 do wyboru", gdyż odczuwało się małe napięcie i rywalizację, na zasadzie kto pierwszy, tego danie! Dzięki różnorodności mogliśmy jednak dyplomatycznie miksować różne gusta i każdy wybierał swoje typy. Będzie i marchewka i kapusta zasmażana, tort czekoladowy i kokosowy, sok jabłkowy i pomarańczowy, a do tego cała paleta różnych mięs i sałat. Na szczęście kobiety były dyplomatyczne, a zarząd ślubny pozostał w domu, w innym razie mogłoby być o wiele ciekawiej.





1 sie 2013

Wiązanka ślubna

    Przyjaciół ma się po to, żeby ich wykorzystywać. A kiedy ma się ich wiele i wszyscy są utalentowani, to wykorzystywanie zaczyna być powszechne. Alicję wykorzystałam do zdjęć, Sylwię do zaproszeń, Paulinę do zorganizowania panieńskiego (już tuż tuż:), Agatę i Szafę do pomocy w sytuacjach kryzysowych. Wreszcie przyszedł czas na Kasię i jej florystyczne zamiłowanie.

   Sprawa tyczy się rzeczy dość ważnej, która wymaga czasu i poświęceń. Wiązanka ślubna jest jednym z ważniejszych dodatków, a ja jak zwykle uświadomiłam to sobie dość późno.  Jest mi wstyd, bo chociaż bardzo lubię kwiaty, to znam się na nich mniej więcej tak samo, jak na samochodach. Bardzo lubię tulipany,  są pospolite i łatwo je zdobyć, na moim oknie stoi biały storczyk, a w dzień kobiet chętnie przyjmuję czerwone róże. Ślub wymaga jednak trochę więcej inwencji i oryginalności, więc postanowiłam poradzić się specjalistki.

   Kasia, która świetnie zna się na rzeczy i doskonale rozumie moje potrzeby z entuzjazmem rozpoczęła poszukiwanie idealnego bukietu. Plan jest następujący: kwiaty mają być białe, minimalistyczne i nowoczesne. Dominującym kolorem ma pozostać nieskazitelna biel, do tego trochę złota i mały akcent nawiązujący do goodmorningbride, tak żeby było oryginalnie. 

    Propozycje florystek są następujące: 


 PIWONIE
 

 Kwiaty przypominające kapuściane łby



 ANEMONY


 Zupełnie nieznane dziwaki z czarnym akcentem



HORTENSJE



Piękne i delikatne



RÓŻE

 
 ROMANTYCZNE I OKLEPANE


    Wszystkie spośród powyższych kwiatowych propozycji trafiają w mój gust.  Tak na prawdę pozostaje tylko i wyłącznie dobra wola matki natury, która zdecyduje, jakie kwiaty będą dostępne już za trzy tygodnie. A Wam które kwiaty podobają się najbardziej?