24 lip 2013

Ich möchte noch ein wenig träumen

    Dokładnie za miesiąc 24 sierpnia (dziś mamy 24 lipca) przypada dzień naszego ślubu. Pamiętam doskonale nasze zaręczyny, pamiętam, jak do ślubu było 14 miesięcy, rok, pół roku, 3 miesiące, a tu raptem zrobił się miesiąc. Jeden, jedyny mały miesiąc, zaledwie 30 dni do wydarzenia naszego życia! Pewnie zastanawiacie się, jak miewają się nasze przygotowania i nasz stres.
    
    W dużym skrócie sytuacja wygląda następująco: jesteśmy na wycieczce, no może nie dla wszystkich jest to wycieczka, ale dla niektórych owszem (Pan Młody w niemieckiej pracy, Panna Młoda w hotelowym basenie). Tak czy siak jesteśmy "zagranico", zwiedzamy niemieckie miasta nocą, pijemy zagraniczne piwo, odwiedzamy rodzinę i kupujemy w euro. z czystym sumieniem można uznać to za wycieczkę. 

   W okolicznościach mini wczasów oraz w perspektywie nadchodzącego festiwalu Audioriver, nawet jakbyśmy bardzo chcieli, jakoś nie udaje nam się stresować. I choć mam problem z torebką stawową w stopie, nasz pierwszy taniec pozostaje dalej w zamyśle, Pan Młody poza spinką do krawata z personalnym grawerem nie ma jeszcze niczego, a wódka weselna dalej stoi w sklepie, to nasze nastawienie jest nadal optymistyczne. Wspólne rozmowy coraz częściej zawężają się do tematyki ślubu i wesela, a każdy z nas powtarza, jak bardzo się cieszy i nie może doczekać na ten jakże dla nas ważny dzień.

   Sytuacja w domach rodzinnych też raczej spokojna, ojcowie namawiają matki do większej ilości sztuk wódki, mamy nabywają coraz to nowsze kreacje z zamiarem ciągłego przepierania się. Pani świadkowa stale się odchudza, a Pan świadek jakby nigdy nic drukuje w najlepsze. Zobaczymy jak sytuacja będzie się rozwijać, a tym czasem Auf Wiedersehen und einen schönen Tag!

  

 






23 lip 2013

Domowe SPA Panny Młodej i..... Młodego Pana

  Każda Panna Młoda przed ślubem powinna o siebie zadbać. Kosmetyczka, fryzjer, masaże, manicure, pedicure, maseczki, joga, relaks, fitness, jogging, odpowiednia dieta, mało stresu, itd. Ja też mam swoje sposoby na to, żeby wyglądać i czuć się dobrze. Poza tym że średnio dwa razy w tygodniu tańczę i staram się odżywiać zdrowo, preferuję również wszelkiego rodzaju bardziej lub mniej naturalne kosmetyki. 

   Śladem mojej babci, która od lat pielęgnuje swoje ciało najróżniejszymi roślinami, dzięki czemu jest w bardzo dobrej formie, zaczęłam stosować różne specyfiki. Jest tego dość sporo, więc może przejdę od razu do meritum. 

  • Olej Lniany - łyżka stołowa na dzień - doustnie oczywiście.
  • Olej arganowy (eliksir młodości) - kilka razy w tygodniu wieczorem na twarz.
  • Peeling z kawy i oliwy z oliwek - najlepiej raz w tygodniu (koszmar dla łazienki).
  • Maseczka z białka kurzego - raz w tygodniu dla oczyszczenia twarzy.
  • Maseczka z jajka, cytryny i miodu na włosy - raz w tygodniu, efekt natychmiastowy.
  • Krem, żel i płyn miclearny z La Roche Cicaplast (również dla dzieci) - zestaw raczej drogi,  ale dla tak wymagającej cery, jak moja, niestety konieczny.
  • Tonik z kwasu migdałowego i hialuronowego - mój największy sprzymierzeniec w walce z niedoskonałościami cery. 
  •  Algi z morza martwego - śmierdząca maseczka na całe ciało, co jakiś czas.
  • Eveline 8w1 odżywka do paznokci - zaczyna działać po kilku miesiącach, o czym przekonała się nie jedna z nas:)
  • Maść z witaminą A - na moje wiecznie zmęczone tańcem stopy.
  • plus dużo uśmiechu, zero tabletek (chyba, że migrena zaczyna nade mną dominować), soki z grapefruita, codzienna dawka owoców i warzyw, hektolitry wody niegazowanej, domowe ćwiczenia kilka razy w tygodniu i niezliczona ilość czekoladowych ciasteczek (ostatniego nie polecam, szczególnie tym niej ruchliwym!)


   Tyle o Pannie Młodej, z kolei Pan Młody jako swoje przygotowawcze SPA przedweselne wykorzystuje następująco:

Mydło protex na twarz
Żel pod prysznic na całe ciało
Perfum
Krem Nivea raz na jakiś czas
....i to chyba byłoby na tyle!

Przyznacie, że Pan Młody ma o wiele prościej niż ja:)








18 lip 2013

Koszmar minionej nocy

   Wcześniejszy post tyczył się najczęściej zadawanych pytań odnośnie naszego wesela, jakie przyszło nam słyszeć. Jedno z nich odnosi się do stresu przedweselnego państwa młodych, rodziców i pozostałych. Dotychczas myślałam, że stres ten jest przereklamowany, aż do dzisiejszego poranka. Powodem mojego stresu okazał się koszmar minionej nocy.

  Poszłam spać zwyczajnie, około godziny 24.00, zasypiając po lewej stronie łóżka przy otwartym oknie. Nic nie wskazywało na okoliczność koszmaru. Jak jednak wiadomo koszmary pojawiają się znienacka i tak też było ubiegłej nocy.

   Śniła mi się przyszłość, dokładnie 6 sierpnia, na kiedy wyznaczono mi datę ostatniej przymiarki. Po szóstym już niewiele będzie można było zmienić w kreacji Panny Młodej. Łatwo można się domyśleć, że koszmar tyczył się mojej sukienki, która okazała się 10 cm za krótka. Wyglądałam w niej, jakbym wyrosła z sukienki komunijnej. Sen był bardzo rzeczywisty,sukienka wyglądała okropnie, a ja prawie wściekłam się ze złości. Czy to oznacza, że właśnie rozpoczął się sezon koszmarów przedweselnych? Jeśli tak zaczynam się bać...




FAQ naszego ślubu

   Ostatnimi czasy odwiedziliśmy całą rodzinę Pana Młodego i Panny Młodej (zaokrąglając około 140 osób). Jak można podejrzewać były to bardzo intensywne spotkania, które pochłonęły cały nasz wolny czas. Mimo to, było na prawdę fajnie (obaj należymy do tych bardziej rodzinnych osób).

   Nasze odwiedziny rozpoczęły się w Wielkiej Brytanii, przez Rybnik, Chwałęcice, Szczernice, Elektrownię, Ligotę, Brzesko, Buczę, Jejkowice, Zebrzydowice, Kwiaciarnię na Wyzwolenia, a nawet Coffeinę. Wszyscy potencjalni goście bardzo miło nas przywitali (standard: kawa i ciastko) i w większości od razu potwierdzali swoje przybycie, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

  Nie tylko KAWA I CIASTKO były standardem ale także potencjalny zestaw pytań:

1. Ile macie gości?  
ODP: Około 115 osób.

2. Czy Panna Młoda ma już sukienkę?
ODP: Sukienka się szyje.
3. Zespół czy Dj?
ODP: Oczywiście zespół z muzyką na żywo.

4. Czy kogoś nie będzie?
ODP: Niestety tak.

5. Kogo wybraliście na świadków?
ODP: Najmłodsze rodzeństwo.

6.  Czym jedziecie?
ODP: Samochodem.

7. Gdzie w podróż poślubną?
ODP: Nie wiemy (wszystko zależy od prezentów:P).

8. Czy ogarnia Was stres?
ODP: Nie.

9. Czy zaproszenia robiliście sami?
ODP: Projekt własny, Zdjęcia Alicja P., Wykonanie Sylwia P. 

i pytanie dominujące....

10. Jakie mamy zabrać zdjęcie: legitymacyjne, paszportowe, rodzinne, duże, małe, wspólne...?
ODP: Odpowiedź na to pytanie pozostanie tajemnicą do dnia naszego wesela.
Zabierajcie swoje zdjęcia i oczekujcie  na wyjaśnienie tajemniczego pytania:)




13 lip 2013

Ekstra przesyłka

    W naszym domu wielka radość, Pan listonosz wreszcie zapukał do naszych drzwi i dostarczył pięknie zapakowaną paczkę, nadaną prosto z U.S.A. Każdy wierny obserwator goodmorningbride domyśla się zapewne jej zawartości. 

   Właśnie tak, Moi Drodzy wreszcie przyszły, a nawet przyleciały zza oceanu piękne, jedyne, niepowtarzalne...no może nie, że niepowtarzalne, ale jednak wspaniałe złociuteńkie buciki. Może jednak zacznę od początku.

    Pan listonosz zjawił się trochę nie w porę, akurat ćwiczyłam Turbo Spalanie z Panią Chodakowską i gotowałam żółtą fasolkę na piątkowy obiad, a tu ni stąd ni zowąd niespodziewany dzwonek do drzwi. Patrzę ze zdziwieniem, jak na moje ostatnie zamówienia z allegro paczka jakby trochę za duża. Myślę: kwas migdałowy, algi, Windows 7? Coś mi tu jakby nie do końca pasuje. Niebieski dokument do podpisu szybko wyjaśnił całe zamieszanie. Paczka nadana prosto od Przemka eSz.

   Jeszcze cała zdyszana i bardzo podekscytowana rozpoczęłam proces rozpakunku.  Paczka tak elegancko zapakowana, aż żal otwierać, ale cóż pragnienie było ogromne. Kiedy czerwone pudełeczko leżało już na moich kolanach, pomyślałam albo będzie idealnie albo będzie klęska i do ślubu przyjdzie mi pójść w okropnych białych pantofelkach, specjalnie przygotowywanych na tę okazję.  Raz kozie śmierć - otwieram!

    Otworzyłam i oczom mym ukazały się piękne, lśniące, złote, brokatowe sandałki. Spojrzały na mnie tymi swoimi błyszczącymi wstążeczkami i od razu nawiązała się między nami więź bezwarunkowej miłości. Przymierzyłam je  dziesięć razy, oglądnęłam z każdej strony, zrobiłam kilka zdjęć, aż w reszcie moje emocje opadły. Wsadziłam buciki do czerwonego pudełeczka i wstawiłam do szafy, po czym wróciłam do swoich zajęć. 

    Po chwili stwierdziłam jednak, że szafa na buty to nieodpowiednie miejsce dla moich Złocieniutkich. W końcu nie są to jakieś zwykłe buty, więc zasługują na wyjątkowe traktowanie. Teraz leżą w sypialni, obok mojej strony łóżka, przy oknie i wyglądają na bardzo zadowolone. Już nie mogą się doczekać swojego debiutu.     
A przypominam, że pozostało już tylko sześć tygodni.

   Może nie będzie tirów, może nie będzie czterometrowego welonu, jednak każda młoda panna ma swoje fiu-bździu i u mnie wypadło na złote, brokatowe sandałki.
Myślę, że doskonale mnie rozumiecie. :)





 PS. Dla przyszłej mamy WIELKIE dzięki!