13 lip 2013

Ekstra przesyłka

    W naszym domu wielka radość, Pan listonosz wreszcie zapukał do naszych drzwi i dostarczył pięknie zapakowaną paczkę, nadaną prosto z U.S.A. Każdy wierny obserwator goodmorningbride domyśla się zapewne jej zawartości. 

   Właśnie tak, Moi Drodzy wreszcie przyszły, a nawet przyleciały zza oceanu piękne, jedyne, niepowtarzalne...no może nie, że niepowtarzalne, ale jednak wspaniałe złociuteńkie buciki. Może jednak zacznę od początku.

    Pan listonosz zjawił się trochę nie w porę, akurat ćwiczyłam Turbo Spalanie z Panią Chodakowską i gotowałam żółtą fasolkę na piątkowy obiad, a tu ni stąd ni zowąd niespodziewany dzwonek do drzwi. Patrzę ze zdziwieniem, jak na moje ostatnie zamówienia z allegro paczka jakby trochę za duża. Myślę: kwas migdałowy, algi, Windows 7? Coś mi tu jakby nie do końca pasuje. Niebieski dokument do podpisu szybko wyjaśnił całe zamieszanie. Paczka nadana prosto od Przemka eSz.

   Jeszcze cała zdyszana i bardzo podekscytowana rozpoczęłam proces rozpakunku.  Paczka tak elegancko zapakowana, aż żal otwierać, ale cóż pragnienie było ogromne. Kiedy czerwone pudełeczko leżało już na moich kolanach, pomyślałam albo będzie idealnie albo będzie klęska i do ślubu przyjdzie mi pójść w okropnych białych pantofelkach, specjalnie przygotowywanych na tę okazję.  Raz kozie śmierć - otwieram!

    Otworzyłam i oczom mym ukazały się piękne, lśniące, złote, brokatowe sandałki. Spojrzały na mnie tymi swoimi błyszczącymi wstążeczkami i od razu nawiązała się między nami więź bezwarunkowej miłości. Przymierzyłam je  dziesięć razy, oglądnęłam z każdej strony, zrobiłam kilka zdjęć, aż w reszcie moje emocje opadły. Wsadziłam buciki do czerwonego pudełeczka i wstawiłam do szafy, po czym wróciłam do swoich zajęć. 

    Po chwili stwierdziłam jednak, że szafa na buty to nieodpowiednie miejsce dla moich Złocieniutkich. W końcu nie są to jakieś zwykłe buty, więc zasługują na wyjątkowe traktowanie. Teraz leżą w sypialni, obok mojej strony łóżka, przy oknie i wyglądają na bardzo zadowolone. Już nie mogą się doczekać swojego debiutu.     
A przypominam, że pozostało już tylko sześć tygodni.

   Może nie będzie tirów, może nie będzie czterometrowego welonu, jednak każda młoda panna ma swoje fiu-bździu i u mnie wypadło na złote, brokatowe sandałki.
Myślę, że doskonale mnie rozumiecie. :)





 PS. Dla przyszłej mamy WIELKIE dzięki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz