7 kwi 2013

Buty na parapecie - czyli savoi vivre dostatniego życia

           Ostatnimi czasy sen z powiek spędzają mi buty ślubne (co widać w poprzednim wpisie). Opowiadam o nich wszystkim zaprzyjaźnionym i zaufanym kobietom mojego życia.* Podczas jednego z moich ostatnich bucich wywodów, jedna z towarzyszek butelki wina zauważyła, że odkryte palce w butach Panny Młodej to zły znak! Uciekające pieniądze, brak dostatniego życia i bieda! A to wszystko za sprawą nieodpowiednich butów na własnym ślubie. To jednak nie wszystkie zagrożenia obuwia ślubnego. Okazuje się bowiem, że bucie przesądy nie mają końca. 

 * czyt. Pauli, Agacie, Szafie, Ilonie i ... Markowi, który czasem zostaje przymusowo postawiony w roli mojej koleżanki. Ja odwdzięczam się jemu tym samym, zostając zmuszana do oglądania ligi mistrzów, słuchana newsów motoryzacyjnych i grania w piłkarzyki w towarzystwie ziomków.


          
         Panna młoda powinna nie tylko uchronić swoje palce w pełnym obuwiu, ale dodatkowo wrzucić do jednego z pantofelka grosik. Ma to zapewnić Pannie Młodej i jej przyszłemu mężowi iście dostatnie życie. Niestety nigdzie nie doszukałam się informacji, do którego konkretnie buta, lewego (bliżej serca), czy prawego (bliżej wątroby) powinno się wrzucić grosika. Postanowiłam, że nie będę kusić losu i wrzucę grosiki do obu. Poza tym, zmuszę Pana Młodego, żeby i on do swoich butów nawrzucał ile się tylko da! Jak mamy się mieć dostatnie, to niech będzie na bogato.
W końcu losowi trzeba pomagać.

        Jeśli myślicie, że to już koniec, to polecam uzbroić się w cierpliwość. Na razie jesteśmy przy bucich przesądach, a przed nami jeszcze cała reszta garderoby ślubnej. Na noc przed ślubem, Panna Młoda powinna wystawić swoje buty na parapet. Nie wiemy natomiast, co ze swoimi butami powinien zrobić nieszczęsny Pan Młody. Na wszelki wypadek proponuję, żeby wystawił je w jakieś niestandardowe miejsce. W końcu im więcej udziwnień, tym lepsze profity na przyszłość!

       Jak to bywa z przesadami, pojawiają się i takie, które są ze sobą zbieżne. Sprawa tyczy się samego zakupu butów Panny Młodej. Jedni twierdzą, że Pan Młody powinien kupić swojej przyszłej żonie buty, a ta w zamian odwdzięczyć się zakupem koszuli. Inni uważają, że zakup butów przez Pana Młodego rokuje szybkie odejście żony. 

        Tutaj już każdy Pan Młody powinien przeprowadzić kalkulację indywidualną, cieszyć się długim życiem z własną żoną albo zaoszczędzić na białej koszuli i liczyć na to, że przepowiednia ucieczki, w jego przypadku nie zadziała. 








          Przesądów na temat ślubu jest nieskończenie wiele, niektóre dotykają etapu narzeczeństwa, inne odnoszą się do ubioru, jeszcze inne do obrączek. Znajdą się i takie, które wyznaczają odpowiedni miesiąc ślubu, najbardziej trafne prezenty, oraz kolor sznurówek Pana Młodego (tutaj mnie już poniosło). My ograniczymy się tylko do niektórych "rad"ślubnych, które z pewnością przyniosą nam długie i szczęśliwe życie! A oto i one:

Wybierając datę ślubu omijaj miesiąc maj (w maju ślub, rychło grób)!

Panna Młoda przed ceremonią nie może widzieć siebie w lustrze w pełnym stroju (proponuje się ściągnąć jednego buta, albo na przykład suknię). 

Nie powinno się zakładać sukni przed ceremonią (kupujemy sukienkę "na oko").

Obrączki nie można upuścić - rokuje to rychłą śmierć osoby upuszczającej (brzmi na prawdę groźnie).

W dniu ślubu zagwarantować można ciepłą pogodę, przez włożenie na noc parasolki pod poduszkę
(grozi niewyspaniem, ale słońce będzie świecić).

W pierwszą rocznicę ślubu należy spalić wiązankę ślubną (za cholerę nie mogę zrozumieć, w jakim celu).

Panna Młoda powinna nakryć buta Pana Młodego suknią przy ołtarzu, co zapewni jej władzę w domu! (ciekawe, ciekawe).




Życzę powodzenia w przestrzeganiu wszystkich ślubnych przesądów! Tylko nie zapomnijmy
o najważniejszym - uśmiechajmy się!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz