20 sty 2013

Dylemat wieku zawierania małżeństwa na poważnie

        Odkąd pojawiła się atrakcyjna propozycja za mąż wyjścia nurtuje mnie pewien problem. Nie jest to bynajmniej jedyny frapujący dylemat przedślubny, ale w zaistniałych okolicznościach bardzo na czasie.

      W związku z tym, że wczoraj były moje 25 urodziny (łatwiej to napisać, niż przepuścić przez gardło) zaczęłam się głębiej zastanawiać nad odpowiednim wiekiem, w którym kobieta i mężczyzna powinni powiedzieć sakramentalne TAK.

         Zgodnie z danymi z GUS 49% kobiet wychodzi za mąż między 25 a 30 rokiem życia. Kolejnych 37% kobiet bierze ślub w wieku od 30 do 35 lat. Z facetami jest podobnie, prawie 50% ślubów biorą mężczyźni w wieku 25-30 lat, a 34% w wieku 30 – 35 lat.  My z Markiem nie jesteśmy oryginalni w tej kwestii i mieścimy się w standardzie. W czym zatem tkwi ów dylemat wieku? Należałoby tutaj sięgnąć trochę dalej w głąb historii.
Wraz z nadejściem Millenium Polacy stopniowo zaczęli rzadziej wiązać się w związku małżeńskie, coraz więcej małżeństw się rozpada (podobno co piąte, czy nawet już trzecie), oraz zaczęła panować moda na bycie singlem. Skądinąd wcale się jej nie dziwię, bo znaleźć odpowiednią osobę w tym gąszczu dziwactw i panującemu hipster style, to nie lada wyzwanie. Mi by się chyba drugi raz nie udało, więc chwała Ci matko naturo za mój dobrostan.
        Pod koniec lat 80 średnia wieku zawierania małżeństw wynosiła 23 lata, w drugiej połowie lat  90 23,5 lat, a w latach 2000-2005 24 lata. Kawalerowie żenili się w latach 80 mając 25 lat, a w latach 90 mając lat 26, z czasem średnia biła systematycznie w górę.
Parom do małżeństwa się nie spieszy, wszyscy obecnie studiują, migrują i mają problemy z usamodzielnieniem się. Nasuwa mi się do głowy pewien artykuł w którym przeczytałam, że dzisiejsi trzydziestolatkowie są jak dwudziestolatkowie 10 lat temu. Jaki z tego wniosek – wszystko ulega szybkim i ciągłym przeobrażeniom na demograficzną niekorzyść. Mniej małżeństw, mniej dzieci, mniej pieniędzy, mniej środków na utrzymanie rodziny – koło się zamyka (kropka).
           Tak sprawa wygląda w liczbach, a bardziej od strony naszego podwórka, przyznam się, że zaraz po oświadczynach, kiedy doszło do ustalenia daty ślubu, poczułam przypływający wraz z radością mały straszek. Nie byłam tutaj osamotniona, bo ów Pana Młodego również mały straszek prześladował. 

         Czy zrobiliśmy już wszystko, czy małżeństwo oznacza koniec młodości, czy po ślubie coś się zmieni, czy nie lepiej zaczekać do magicznej 30, CZY NIE JESTEŚMY ZA MŁODZI… albo za STARZY?  

       Jaki jest ten najbardziej odpowiedni wiek zawarcia małżeństwa, czy wierzyć liczbom i cieszyć się, że mieścimy się w normie,  czy może wraz z trendem poczekać jeszcze parę lat, a może jest już za późno i teraz ciężko nam będzie nadgonić stracony czas.
       Tak naprawdę odpowiedź jest tylko jedna – brak jednoznacznej odpowiedzi. Wyznaję zasadę, że nie ma uniwersalnych rozwiązań dla wszystkich. Każdy powinien kierować się własnymi przekonaniami, nie ma sensu słuchać opinii babci, ciotki, czy kuzynki (czyt. osób, które zawsze wiedzą wszystko najlepiej). 

      Ślub w wieku 19 lat ok, ktoś chce zaczekać do 40, a proszę bardzo! Dzięki różnorodności i indywidualności  każdej młodej pary. My. Baby. Przynajmniej mamy o czym gadać. 



Jaki jest zatem odpowiedni wiek zawarcia małżeństwa? 
Ten w którym powiemy sobie sakramentalne tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz