Nie myślałam o strojeniu kościoła, nie czułam, żeby było mi to potrzebne, jednak w dniu, w którym odbywać się będzie mój ślub, ślubować będzie też inna Panna Młoda. Panna Magdalena postanowiła świątynię ustroić, w związku z czym pewnego letniego popołudnia wykonała do mnie telefon z propozycją.
Propozycja dotyczyła złączenia sił we wspólnym ustrajaniu kościoła. Nie chodzi tutaj broń Boże o dekorowanie kościoła przez Panny Młode w dniu ślubu. Już sobie wyobrażam, jak w kieckach biegamy po kościele z kwiatami i wstążeczkami i kleimy serduszka na ławki. Chodzi o wspólne wynajęcie firmy zewnętrznej. Na szczęście Panna Magdalena miała już swoje typy, na szczęście florystka była elastyczna, na szczęście przyszłe Panny Młode dogadały się w 10 minut.
Przystrojenie będzie bardzo skromne, uważam, że nie ma sensu zbytnio przesadzać, w końcu Bazylika już sama w sobie jest ciekawa wizualnie. Zdecydowałyśmy się na białe kolory, które będą pasowały do naszych białych bukietów ślubnych. Poza tym skromnie udekorowanie krzeseł i ławek dla gości. Ku zdziwieniu florystki nastawionej na ciężką batalię rozkapryszonych Panien Młodych byłyśmy de facto bardzo zgodne.
Ustalenia z Panną Magdaleną przebiegały szybko i bezkonfliktowo, czyżby to miało wróżyć powodzeniu w tym wspaniałym dniu? Jestem pewna, że właśnie tak, zatem Moi Drodzy będzie dobrze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz