18 sie 2013

Panie władzo gdzie się zapodział rowerek wodny? Czyli wieczór kawalerski starcie ostateczne.

   Wczorajszego wieczoru odbył się kawalerski Pana Młodego. Oczywiście mnie tam nie było, oczywiście nic nie wiem, na szczęście wszyscy żyją.  Podobno był jakiś spływ, podobno knajpa z hamburgerami, ognisko nad stawem, litrowe wódki i cała gama kreatywnych męskich rozrywek. 







   Wieczór kawalerski rozpoczął się już od godziny 8.30 w sobotę kiedy Pan Młody i jego wierny świadek wybrali się do supermarketu na zakupy. Lista zakupów obejmowała następująco: 40 kiełbas, kilka (lub kilkanaście) litrowych wódek, ziemniaki, chleb, soki owocowe, kubeczki i tacki. Trzeba przyznać, bardzo wyszukane menu, istna kwintesencja męskiej wyobraźni kulinarnej. 

  Następnie chłopcy wybrali się na spływ kajakami po rzece w Rudach (tutaj już nie było mi do śmiechu, bo prawdziwie im tego zazdrościłam). Na szczęście pomimo przygód i podtopień oraz kolejnej straty w spodniach nikomu nic się nie stało. Zwieńczeniem wieczoru było ognisko w ośrodku wodnym w Stodołach. 


   Co działo się dalej, żoden nie wiy! Pana Młodego odebrałam o 3.45 spod chwałęcickiego kościoła, świadek z tajemniczą siatką wrócił do domu, goście się rozproszyli, a rowerek wodny ostatecznie wrócił na swoje miejsce. Tym samym Moi Drodzy jesteśmy już po wieczorze panieński i kawalerskim i bezpowrotnie możemy zmierzać ku sakramentalnemu TAK!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz