Panna Młoda: yyyyyy Szozda?
Kierowniczka: Czy są jakieś przeciwwskazania do zawarcia małżeństwa:
My: Nie!
Kierowniczka: Proszę przeczytać pismo!
My: No nie ma!
Kierowniczka: Problemy psychiczne?
My: (zdziwienie totalne) Nie? Chyba nie. Na pewno Nie!
Kierowniczka: Dobrze w takim razie Pani się podpisze i należy się 84 zł!
Panna Młoda: (myśli: 84 zł za gwarancję zdrowia psychicznego? Opłaca się!") A proszę bardzo Pani kierowniczko!
Podpisaliśmy dokumenty upoważniające do zawarcia małżeństwa konkordatowego. Nie ma żadnych przeciwwskazań typu pokrewieństwo, powinowactwo, wcześniejsze małżeństwo. Jesteśmy też zdrowi na umyśle, a dzieci zrodzone z tego małżeństwa przyjmą nazwisko ojca. Ważny krok w kierunku naszego małżeństwa, postanowienia zmieniające całe nasze życie. Bowiem od dnia 24 sierpnia będziemy już mężem i żoną, a ja będę musiała z dnia na dzień przestawić się na inne nazwisko. Na nazwisko, które jak się okazuje odmienia się przez przypadki, czego wcześniej w swoim życiu nie doświadczałam. Byłam Cyran obojętnie czy w mianowniku, dopełniaczu, narzędniku, czy wołaczu! A tu nagle Szozda, Szozdą, Szozdami, Szozdę, Szozdy, Szozdów. To może nastręczyć nie lada problem, o czym przekonaliśmy się jakieś 12 godzin temu, kiedy wypisywaliśmy zaproszenia dla naszych gości.
Zaproszenia musiały poczekać. Po trzech godzinach tańca i litrowej butelce wina, odmiana nazwisk może być dla naszych zaproszeń niebezpieczna. Wiem, że cały czas trąbię o tych zaproszeniach, a oficjalnego posta jak nie ma, tak nie ma, ale nie martwcie się zaproszenia są już prawie gotowe i jeszcze w tym tygodniu pojaw się oficjalny startup.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz