24 lis 2013

Kto jedzie jutro na morsy?

   W każdym z domów sobota jest dniem pracowitym, nie powiecie mi, że nie! Jedni myją okna, inni palą liście na dworze, ktoś opracowuje przepisy na ciasta, a jeszcze inni robią porządki w piwnicy. U nas wcale nie jest inaczej, też pracujemy ciężko od rana do nocy, mąż nie wstaje od drukarki, żona poszukuje klientów branży reklamowej, między czasie przyrządzając szybki obiad. 
   
    Kiedy jednak za oknem widać coraz większe symptomy nadciągającej zimy, każda sobota kłębi się u nas wokół  nurtującego pytania: KTO JEDZIE JUTRO NA MORSY?

   Pewnie wiecie, że od zeszłego roku MRS stał się zagorzałym morsem, który co niedzielę  wyskakuje z ciuchów, żeby wskoczyć do lodowatej wody w celu doszczętnego ochłodzenia swojego ciała. Brzmi to dziwnie, ale podobno emocje są nieopisane. Nie wiem, nie próbowałam i chyba nie dam się namówić. Mówię chyba, bo z jednej strony bardzo bym chciała sprawdzić możliwości swojego ciała, ale nie wiem czy tego typu praktyki są dla mnie odpowiednie. Zasadniczo bardziej od wód Pniowca i zalewu
w Wielopolu lubię chociażby Morze Śródziemne (wiem, wiem zabrzmiało na bogato, no ale
w innym zagranicznym morzu się nie kąpałam).



   Niedzielne morsowanie stało się już naszą tradycją, a MRS nie może doczekać się swojego pierwszego w tym roku przerębla. Postanowiliśmy, że w tym sezonie zimne kąpiele nabiorą bardziej organizacyjnego charakteru i właśnie wczoraj założyliśmy Klub rybnickich morsów, pod tajemniczą nazwą, której na razie nie mogę wyjawić. Obecnie w klubie jestem ja - nie zażywająca zimnych kąpieli, MRS i BTX, a naszą sztandarową zasadą jest cosobotnie pytanie "KTO JEDZIE JUTRO NA MORSY?"  W związku z czym jeśli ktoś ma ochotę jechać na morsy, niech się odezwie w najbliższą sobotę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz