Trafiam na bardzo dziwnych pracodawców, na tyle dziwnych, że wczorajszego wieczora stwierdziłam, iż są oni wypisz wymaluj dobrym tematem na mojego bloga. Zastanawiam się nawet, czy nie mam jakiejś misji społecznej i czy coś więcej nie kryje się pod moim ciągłym pechem trafiania na pokręconych pracodawców. Patrząc na otaczających mnie ludzi i ich prace oraz słuchając historii o ich przełożonych skłonna jestem stwierdzić, że urodziłam się po to, żeby zmagać się z nienormalnymi relacjami w linii przełożony-podwładny. Analiza przeróżnych sytuacji, stosunków międzyludzkich i borykania się z charakterkami moich wszystkich szefów wymusza na mnie jeden jedyny wniosek, jestem stworzona po to, by uratować świat!
Jeśli myślicie, że przesadzam i Wasz szef ma także nierówno pod sufitem, radzę wczytać się w moje historie i prawdziwie docenić swoją pracę. Jeśli jednak nadal Wasz szefuńcio pozostaje górą, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do wspólnej misji ratowania świata.
Sylwetka pracodawcy nr 1 - Kobieta wiek około 35 lat, pseudonim artystyczny Iwońcia. Samochód służbowy marki popularnej, zazwyczaj prowadzony w tempie 160 km na godzinę, w jednej ręce telefon, w drugiej kanapka. Proponowana forma zatrudnienia - umowa zlecenie podpisywana każdego ostatniego dnia przepracowanego miesiąca, stawka w wysokości najniższej krajowej, nadgodziny standardowo niepłatne. Sposób komunikacji z pracownikami - szeroko pojęte kłamstwa wszelkiej maści. Podsumowanie - patrząc z perspektywy czasu kłamstwo nie jest największym problemem w pracy, a Iwońcia okazała się nie taka zła.
Sylwetka pracodawcy nr 1 - Kobieta wiek około 35 lat, pseudonim artystyczny Iwońcia. Samochód służbowy marki popularnej, zazwyczaj prowadzony w tempie 160 km na godzinę, w jednej ręce telefon, w drugiej kanapka. Proponowana forma zatrudnienia - umowa zlecenie podpisywana każdego ostatniego dnia przepracowanego miesiąca, stawka w wysokości najniższej krajowej, nadgodziny standardowo niepłatne. Sposób komunikacji z pracownikami - szeroko pojęte kłamstwa wszelkiej maści. Podsumowanie - patrząc z perspektywy czasu kłamstwo nie jest największym problemem w pracy, a Iwońcia okazała się nie taka zła.
Sylwetka pracodawcy nr 2 - Pan w podeszłym wieku, kreujący się na międzynarodowego bussinesmana, w istocie raczej przypominający zwykłego polskiego gangstera z filmu Kilerów dwóch. Kontakty z półświatkiem, skórzana torba grubo wypchana gotówką, permanentne prowadzenie w stanie nietrzeźwości swoich bardzo drogich aut, druga żona i bagaż doświadczeń z więzienia. Proponowana forma zatrudnienia - umowa zlecenie podpisywana każdego ostatniego dnia przepracowanego miesiąca, standardowo nie wypłacane nadgodziny (w ilości co najmniej 10 na tydzień, w porywach nawet do 20) i uwaga stawka lekko powyżej najniższej krajowej. Znaki (bardzo)szczególne - forma zwracania się podwładnych do przełożonego per doktorek, liczne opowiastki o działaniach wyjętych spod prawa, niewykorzystywanie sztućców podczas jedzenia, nękanie psychiczne żony, licznie wnoszone sprawy do sądu pracy, ogromne zamiłowanie do plazmy.
Sylwetka pracodawcy nr 3 - gruba ryba z miasta, która bardzo lubi pływać. Mężczyzna w średnim wieku, kreujący się na młodzieżowego hipstera w japonkach. Słabo przejęty życiem swoich pracowników, za to bardzo zaangażowany w nocne przepijanie każdej wpadającej do kieszeni złotówki. Poranki spędzający na odsypianiu imprez na kanapie w swoim designerskim biurze, z wyziewem alkoholowym średnio 7 razy w tygodniu. Forma zatrudnienia - umowa zlecenie, brak nadgodzin, nowy laptop, super komórka i stawki w granicach przyzwoitości (czyt. trochę więcej niż najniższa krajowa). Cechy szczególne - zanadto wyluzowany styl życia, zbyt duża sympatia do podlotków, zamiłowanie do mocnych trunków, modna fryzurka, nieprzyjemny wyraz twarzy, typowe dla niskiego wzrostu u mężczyzn cwaniactwo.
Sylwetka pracodawcy nr 4 - mały grubasek z pomysłem na interes życia, nieszczęśliwie rezygnujący z niego po upływie dokładnie 21 dni, ze skutkiem zamknięcia biura i zwolnienia wszystkich zatrudnionych pracowników.
Sylwetka pracodawcy nr 5 - słitaśny wizerunek starej malutkiej z powiększonymi ustami i dobrze wyeksponowanymi boczkami. Bogaty szczególnie w wulgaryzmy zasób słów, stosowany zamiennie, jako znaki interpunkcyjne. Zamiłowanie do pomadek pielęgnujących usta, drogich kaw, smalcu, parówek i tipsów z frenchem. Wyznaczająca polecenia w trybie mocno rozkazującym, niespecjalnie zagłębiając się w angielskie odpowiedniki podstawowych zwrotów językowych. Chwiejne stany psychiczne, od dużego poddenerwowania, do żwawego śmiechu z oczywistym nieuwzględnieniem zasad savoir vivre w miejscu pracy.
Istny Disneyland rynku pracy. Jeśli macie do zaoferowania jakieś ciekawe postaci, podzielcie się nimi w komentarzach poniżej.
Świetne charakterystyki - uśmiałam się! Szefowie wszystkich szefów drżyjcie - Ewa nadchodzi! :D
OdpowiedzUsuń