Podróż poślubna jest miłym akcentem całego przedsięwzięcia ślubnego. Przygotowania do ślubu dają w kość, szczególnie na ostatnim etapie, kiedy chciałoby się wyciszyć i skupić na duchowej sferze ślubu, a tu co rusz wyskakują nowe zadania. Kiedy wesele się zbliża, a atmosfera zaczyna robić się napięta, świadomość poślubnych wakacji jest zbawienna. Młode pary poszukują miejsc oryginalnych, tropikalnych i romantycznych, gdzie będzie można było odpocząć, napajając się miłością. Jedni wybierają morze, inni zakątki na wyspach, jeszcze inni wolą wypad w góry, czy romantyczne miasto.
A jak wygląda sprawa u nas? Dość nietypowo, mianowicie ślub już za 3 dni, atmosfera nie wiedzieć czemu faktycznie zaczyna być napięta i to głownie w domach rodzinnych, a nasza podróż poślubna pozostaje bliżej niezidentyfikowana. Tak na prawdę pomysłów mamy wiele, ale nie przekładają się one na ilość zer na naszych kontach. Wesela jest jak krowa, wydojona do ostatniej kropli mleka. Oszczędności poszły w dal, a nasza nowa firma potrzebuje coraz więcej uwagi ( korzystając z okazji zapraszam na stronę: www.egzampler.pl). W związku z czym, wakacje poślubne spędzimy tam, gdzie nas koperty prezentowe wywiozą. Nie ważne gdzie, ważne z kim, dlatego właśnie nasza podróż poślubna, nawet pod namiotem i tak będzie wyjątkowa!
Z Markiem na koniec świata!
PS. Wpisy coraz krótsze, bo i czasu coraz mniej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz