4 lut 2013

Level one: Spotkanie z księdzem, czyli małżeństwo na bardzo oficjalnie



Moi drodzy, żarty się skończyły, nadszedł czas na poważne przygotowania. Sakrament małżeński to nie przelewki, a stres przed spotkaniem z księdzem, szczególnie w przypadku herezji przedślubnego zamieszkania, był w istocie uciążliwy. Dlatego postanowiliśmy mieć to już za sobą i zaplanowaliśmy wielkie spotkanie w odświętnych strojach. 

Wyobrażałam to sobie, jako bardzo poważne spotkanie z proboszczem najważniejszego kościoła w mieście, na którym inwigiluje się zainteresowanych i wspólnie spisuje wszystkie konieczne informacje, począwszy od miejsca chrztu, a na odpytce z pięciu przykazań kościelnych skończywszy. W końcu małżeństwo to nie przelewki, jak zapowiedział wielebny na niedzielnym kazaniu.

Jakże dalece moje wyobrażenia rozmyły się z rzeczywistością. W parafii św. Antoniego „sprawy kościelne” załatwia się w kancelarii parafialnej, która otwarta jest wprawdzie od poniedziałku do piątku, czyli przez kolejno następujących po sobie 5 dni, jednakże ku nieprzychylności względem Pana Młodego w godzinach od 8.30 do 10.30. Wynikło z tego tyle, że termin naszego wartko nadciągającego ślub, musiałam iść zamówić sama. Słowo zamówić może wydawać się tutaj nie na miejscu, w końcu tyczy się bardzo wyniosłego przedsięwzięcia, ale uwierzcie mi, słowo zamówić okazało się tutaj najbardziej trafne. 


Do kancelarii podeszłam po godzinie 10 rano, gdzie na wstępie pani Sekretarka oświadczyła, iż zaraz zamyka biuro. Cóż służba nie drużba, a tym bardziej służba Bogu! Udało mi się jednak wyjawić zamiary rychłego za mąż pójścia i zapisać termin ślubu w zeszycie formatu A4, wypisanego na przemian ołówkiem i długopisem koloru niebieskiego. Jedynym problemem okazała się godzina ślubu, jednak zważając na brak konieczności recytowania przykazań kościelnych uznałam, że godzina 12.00 różni się od wcześniej planowanej 13.00 tylko 60 minutami. Cóż te kilkadziesiąt minut zmieni w perspektywie całego przyszłego życia Państwa Młodych, zdecydowanie uznałam, że nic! A na marginesie mówiąc nie taki diabeł straszny jak go malują, ustalenie daty ślubu przypomina raptem rejestrację wizyty dentystycznej, dlatego nie bójcie się przyszli nowożeńcy i pędźcie ustalać własne daty ślubu. 

Drodzy czytelnicy oświadczam Wam zatem wszem i wobec, jakże bardzo uroczyście, że ślub nasz, Pana Młodego z rodu Goroli i Panny Młodej z rodu Hanysów nastąpi 24 sierpnia 2013 roku w Bazylice św. Antoniego o godzinie 12.00. 



Ślub Ewy i Marka 24 sierpnia 2013 godz.12.00
 Bazylika św.Antoniego Rybnik
Wesele Restauracja Finezja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz